Autor Wiadomość
siatkaz
PostWysłany: Wto 0:05, 22 Lis 2011    Temat postu: Puchar Prezesa Kluby Fenix 2011

W imieniu Prezesa Klubu postaram się opisać imprezę towarzysko-wędkarską, która została nazwana "Zawody o Puchar Prezesa Klubu Fenix".
Czas: 5 listopada 2011
Miejsce: Jeziora Libiszów (Białe Sosnowickie)

A więc:
Łowisko, na którym dane było nam się spotkać przy okazji przedmiotowej imprezy to jezioro Libiszów. Łowisko specjalne, którego gospodarzem jest Gospodarstwo Rybackie Polesie w Sosnowicy. Łowisko bardzo rybne, obfitujące w dużą ilość okazów, co ja sam potwierdzam oraz zaproszeni na imprezę koledzy z Parczewa, którzy znają łowisko jak własną kieszeń. Jezioro malowniczo położone, wśród otaczających go lasów i stawów oraz w bezpośrednim sąsiedztwie hodowli dzikiej zwierzyny (jelenie, sarny, dziki).
Niestety jak to w życiu bywa rybki spłatały nam figla ale o tym poniżej.
W liczbie 15 uczestników (11 klubowiczów + 4 gości) stawiliśmy się o 7 rano nad jeziorkiem. Pogoda wymarzona jak na listopadowe łowy - lekki wiaterek dość ciepło i prawie u każdego nastawienie "będą brały". To "prawie" to kolega Marcin z Parczewa (dla większości znany jako cincin) który dzień przed zwodami powiedział, że nie będą brały bo ciśnienie nie takie.
No ale dalej. Wypływamy około 8 mej - 15 osób na 7 łodziach - całe jezioro dla nas, gdyż łowisko zamykane jest dla wędkarzy z dniem 1 listopada każdego roku.
Za nim moja łódź dociera do mojej bankowej miejscówki dostaję telefon od Marcina, że w pierwszym rzucie traci rybę, która prawdopodobnie odcina mu przypon powyżej łączenia z żyłką. Myślę..., ryba duża w pierwszym żucie - jest dobrze, będą gryzły.
Niestety po pięciu godzinach okazało się, że Marcin miał częściowo rację bo nie została złowiona żadna wymiarowa ryba.
To, że ryby nie żerowały na jeziorze było potwierdzone w wynikach ale ni jak nie mogę sobie wytłumaczyć tego, co zastaliśmy w jednej z zatok jeziora tzw. "moczydupie".
Na tejże moczydupie drobnica była, można powiedzieć uskrzydlona, bo co raz wszystko wyskakiwało z wody i fruwało między grążelami. Z daleka wyglądał to jak spiningwe eldorado i pomyśleć można było, że co się nie wrzuci do wody to od razu będzie ryba. Nic bardziej mylnego - co by nie wrzucić do wody to ryby nie było, a ataki drapieżników nie ustawały. Jedna łódka wpływa do przedmiotowej zatoki i nic, druga i nic, trzecia i nic itd... Koledzy mówili, że okoń i szczupak ale ja osobiście zbaraniałem i z perspektywy czasu nie wiem czy to przypadkiem nie były bolenie albo jeszcze, co innego.
Część sportowo-wędkarska okazała się klapą, po części z braku żeru drapieżnika ale za pewne po części z braku naszych umiejętności (tym zdaniem mocno narażam się swoim klubowym kolegom).
Diametralnie inny przebieg miała część towarzyska imprezy - tutaj żadnych niespodzianek nie było, czyli - pełna integracja, wymiana doświadczeń, dyskusja, zabawa przy ognisku, grillu, pysznej wędzonej rybce (sponsoring Prezesa GP Polesie), a wiadomo rybka lubi pływać.
Podsumowując imprezę: Zawody o Puchar Prezesa Klubu Fenix Lublin nie zostały rozstrzygnięte, a więc puchar dla zwycięscy zawodów oraz puchar za największą rybę zawodów ufundowany przez GP Polesie zostają na następny rok.

Ps. Serdeczne podziękowania należą się Prezesowi Gospodarstwa Rybackiego Polesie tj. Panu Andrzejowi Armacińskiemu za nieodpłatne udostępnienie na czas zawodów łowiska oraz łodzi, a także pyszny poczęstunek w postaci wędzonej rybki.



Uploaded with ImageShack.us


Uploaded with ImageShack.us


Uploaded with ImageShack.us


Uploaded with ImageShack.us


Uploaded with ImageShack.us


Uploaded with ImageShack.us


Uploaded with ImageShack.us


Uploaded with ImageShack.us

Powered by phpBB Theme ACID Š 2003 par HEDONISM
© 2001 - 2005 phpBB Group